Psie przysmaki

Zdarza mi się piec psie przysmaki. Robię to rzadko bo smród od tego w domu przeokrutny…ale psiaki je uwielbiają. Nawet Fidel za takiego smaczka pięknie usiądzie i łapką poprosi 🙂 Przepisów jest kilka (jeśli nie kilkanaście) ale ja mam swoje ulubione (no i ulubione mojego czarno-białego duetu). Kiedy zabieram się za przygotowanie ich smakołyków mam w kuchni asystę (przecież na ziemię może coś upaść i się zmarnować). Później dziewczyny pilnują piekarnika (nigdy mi się nie zdarzyło ich przypalić dzięki temu) a na koniec obstawiają szafkę w której owe smakołyki są przetrzymywane.

No to przepisy 🙂

Paszteciki (strasznie śmierdzą)

  • 0,5kg wątroby (wołowej najlepiej)
  • 0,2kg serca,płuc lub żołądków (też wołowe ale równie dobrze może być kurczak)
  • 1 marchew, pietruszka i burak
  • 1 banan i jabłko (opcjonalnie)
  • 1-2 jajka
  • szklanka otrębów

Podroby i warzywa gotujemy aż zmiękną. Jak wystygną dodajemy owoce,otręby i jajko i wszystko dokładnie miksujemy (blendujemy) na papkę. Na blachę do pieczenia możemy to albo nakładać łyżką albo wylać całość i po upieczeniu pokroić. Niestety nie podam dokładnego czasu pieczenia bo to wszystko zależy od piekarnika i czy robicie małe ciasteczka czy dużego paszteta 😉 Ja piekę w 180 stopniach ok 30-40min.

Ciasteczka (przepis ukradziony od Kierownika Wybiegu)
  • Pasztetowa (np Dudy)
  • 1-2 jajka
  • Mąka
  • Trochę oleju (opcjonalnie)

Mieszamy wszystko dokładnie (masa musi być naprawdę gęsta) i możemy wykładać przysmaki łyżką,formować szprycą (taka cukiernicza do kremów) lub po prostu wyłożyć na blachę.Ciasteczka pieczemy ok 20min w 200stopniach.

Ciasteczka serowe

2 szklanki mąki razowej
1 i trochę szklanki tartego sera żółtego
1/3 szklanki oleju
5 łyżek wody

Mąkę, ser, olej wymieszać i wyrobić ciasto dodając wody. Rozwałkować, wycinać ciasteczka i piec w temp 200 stopni przez 10-15 min (do zrumienienia)

Mam nadzieję,że dzięki tym przepisom Wasze psiaki będą chętniej współpracować 😉

Autobusowe przemyślenia

Od tygodnia,dwa razy dziennie,przez godzinę jeżdżę z Alką autobusem. Godzina w jedną i godzina w drugą stronę to z nadpobudliwym szczeniakiem naprawdę sporo. Czasem Alja ułoży się i zaśnie (na jakieś 3 przystanki) a czasem wierzga jak oszalała. Przez ten tydzień spotkałam się z wieloma reakcjami na Białą. Jedne były miłe i aż chciało jechać się dalej. Inne niestety sprawiały,że zagryzałam zęby żeby nie odgryźć się w sposób wyjatkowo wredny. Przecież każdy ma swój próg wytrzymałości. Zawsze myślałam,że to dzieci są najbardziej szczere w osądach,nieskrępowane tym co wypada a co nie. Jednak ten tydzień zmienił ten pogląd. Dzieci ciekawsko przyglądały się Młodej a rodzic/babcia (zazwyczaj to babcie,naprawdę!) wyrażały głośno swoją opinię o wyglądzie bulinki. I tak oto siada obok mnie staruszka (lat na oko sto) na samym kraniuszku fotela i rzuca wzgardliwe spojrzenia. Alka się kręci,wierci i mlaska… Pani gwałtownym ruchem się odsuwa i warczy (dosłownie!) „Pani trzyma tego psa bo mnie ubrudzi!”. Zdaję sobię sprawę że nie każdy może przepadać za tym jak pies go wącha ale na Boga! Kobieta naprawdę miała kilka miejsc do wyboru i usiadła akurat obok psa… Innym razem autobus zatrzymuje się na przystanku i wsiada grupa mężczyzn. Obok mnie jest wolne miejsce,Biała śpi. Jeden z Panów zwraca się do reszty „Stary usiądź tam a ręki już nie zobaczysz”. Więc odpowiadam,że to szczeniak,że milutki… Panowie (średnia wieku ok 40) jednak uśmiechają się wymuszenie i…nadal stoją. Na szczęście siada obok mnie miła kobieta która rozpoczyna pogawędkę którą zna każdy psiarz 🙂 Głaska Białą, daje buziaki więc mówię głośno żeby Panowie napewno usłyszeli „fajnie,że Pani z nami usiadła bo tamci Panowie to się bali”. Pani się uśmiecha:) Dwa dni temu wracamy wyjątkowo zmęczone więc Alka tylko chwilę się kokosi na rękach i zasypia z nosem przyklejonym do szyby.Akurat mijają autobus dwie kobiety i słyszę jak mówią „ale świnia”.Wtedy zrobiło mi się przykro… Dziś w mijanym samochodzie siedział Pan i kręcił głową z niesmakiem patrząc na Alkę. Popukał się nawet w czoło. Tylko,cholewka,dlaczego? Na szczęście spotykamy też ludzi którzy dają sobie grzebać psim nosem w torebce,nie przeszkadza im,że pies oddycha,którzy na początku podróży mówią „wie Pani ja to się tych psów boję” a później ją czochrają,całują i dają się całować.
Na koniec moja ulubiona autobusowa historia 🙂 Siadamy z Alką pod oknem,dookoła tłum ludzi,co niektórzy marudzą pod nosem,że z TAKIM psem do autobusu…Młoda jedzie w miarę spokojnie aż nagle na mogilskim zaczyna szczekać! Tym swoim najgorszym piskliwym szczekiem…wszystkie głowy zwrócone na nas,ja w panice uspakajam psa aż nagle starszy Pan przede mną mówi „dobry pies!wie na kogo szczekać!”. Spoglądam w prawo a tam Panowie Policjanci 😀 I nagle ludzie zrobili się milsi,uśmiechnięci 🙂
Przepraszam,że dziś tak smutno ale musiałam się wyżalić…

Godzina świni

IMG_3136[1]
Właściciele psów bullowatych znają to pojęcie. To magiczna godzina w której pies dostaje SZAJBY. Dafi miała tak wieczorami ok 20/21 jak była szczeniakiem. Teraz Alka demonstruje swoje umiejętności i muszę przyznać,że jest w tym lepsza od Czarnej. Niezależnie czy są zmęczone po spacerach i ćwiczeniach czy przeleżały cały dzień nadchodzi moment w którym trzeba się zaszyć gdzieś na 10 min bo szalony pies zaczyna swoje galopy po mieszkaniu, odbijanie się od ścian i szczeki… Czasem nie wyhamuje i wyrżnie łbem o ścianę albo kaloryfer ale to jej zupełnie nie przeszkadza. Czasem się potknie o własne łapy i wyłoży jak długa na płytkach. Czasem wpadnie w miskę z wodą i to na chwilę studzi jej zapał więc mam szansę złapać szczeniaka i wybiec z nią na pole żeby „wyczerpać bateryjki” do zera.
Kto nigdy nie widział bulteriera w akcji niech wyszuka „godzinę świni” na YT i delektuje się spokojem we własnym domu 🙂

Fidel

IMG_3194
Od roku pracuję z Agnieszką i jej pupilem Fidelem nad poprawą jego relacji z innymi psami. Mamy swoje wzloty i upadki ale każde niepowodzenie jest rekompensowane nawet małym sukcesem.

Nasza historia zaczęła się kiedy Aga szukała Petsittera dla Fidela i Ekierki – swoich dwóch psiaków.
Ekierka to mikro sunia (chyba 4kg wagi) która chyba cała była połamana zanim trafiła do Agi. Łapki pod różnymi kątami nie utrudniały jej jednak biegów 🙂 Sunia jednak cierpiała na mocny lęk separacyjny,dodatkowo każdy głośniejszy dźwięk powodował posikiwanie. Inne psiaki też budziły jej niepokój.

Fidel – kudłaty psiak bez ogona więc cieszy się całym tyłkiem 🙂 Może spacerować w deszczu,śniegu byle nie w słońcu! Uwielbia pracę za paszteciki i słodką bułkę (potrafi wydawać wyjątkowo jęczące dźwięki jak coś chce). Niestety każdego psa trzeba oszczekać…

Mieliśmy sporo pracy żeby wyciszyć Ekierkę i skupić Fidela na przewodniku. W części wszystko się udało. Niestety Aga ma paskudnych sąsiadów i Ekierkę musiała oddać. Znalazła jej wspaniały dom gdzie Ekierka może biegać po ogródku z drugim psim towarzyszem.

Z Fidelem pracuję nadal. Na spacerach coraz mniej szczeka na inne psy chociaż zdarza mu się wyskoczyć do psa 5 razy większego niż on. Na szczęście reaguje na korekty i jak uda mu się mega spokojnie przejść koło jakiegoś psa to patrzy na mnie w oczekiwaniu nagrody 🙂 Ostatnio spędził u nas tydzień i dogadał się z Alją. Tzn czasem na nią warknął ale nie chciał jej zjeść głowy co jest dużym sukcesem! Z Dafi pod koniec wąchał się przez bramkę i nawet warczenia nie było. Na spacery też wychodzimy w trójkę żeby Fidel jak najwięcej „obył” się z innymi futrzakami 🙂 Aga mówi,że nasza praca daje efekty. A ja dziękuję jej za zaufanie jakie we mnie pokłada 🙂

Klatka ??

IMG_3181[1]IMG_3185[1]
Pomysł żeby zakupić klatkę podsunęła nam hodowczyni. Mimo,ze sporo na ich temat czytałam wcześniej nie byliśmy zbyt entuzjastycznie nastawieni. Po wielu debatach postanowiliśmy jedną pożyczyć a drugą kupić. Oczywiście obie trafiły do nas zanim przywieźliśmy Alcię żeby Dafi się z nią zaprzyjaźniła,obwąchała i zaczęła traktować jako swoje nowe „miejsce”. Sam proces przyzwyczajania Czarnej do klatki przeszedł bardzo spokojnie. Najpierw włożyłam do środka jej posłanie,później dodałam zabawki a na koniec jedzenie. Zamykałam na krótkie chwile kiedy była zajęta gryzieniem stopniowo wydłużając czas zamknięcia. Jedyny problem pojawił się w nocy… Przecież do tej pory spała z nami a tu nagle zupełnie sama. Więc dwie pierwsze noce były straszne płacze,piski i skomlenia… Udało nam się to przetrwać i teraz spokojnie sama na noc się pakuje do klatki.
Z Alką sprawa była jeszcze łatwiejsza. Jak tylko zobaczyła klatkę od razu się tam wpakowała,zrobiła swoje porządki i wyszła 🙂 Dla Białej klatka jest zupełnie naturalna. Tam znosi wszystko co jest warte jej zainteresowania (czyli wszystko). Spokojnie przesypia noc,w ciągu dnia też się tam układa.
Znajomi nas pytają jak możemy zamykać psy?Jak nam nie żal psa za kratkami? A ja już jestem w 100% przekonana,że to był dobry zakup. Dziewczyny świetnie się tam wyciszają,mogą spokojnie żuć,memlać i nikt im nie przeszkadza. Nie wskakują na gości,nie ślinią się przy obiedzie i mają swoją norę (prawie jak wilki). Nie nadużywamy klatki – tzn nie zamykamy ich na 8h – chociaż zupełnie by im to nie przeszkadzało. To ma być ich azyl a nie kara.

Ja polecam klatkę dla psów nie tylko problemowych 🙂

Frustracje… (by Maciej)

IMG_3437
Decydując się na jakiekolwiek zwierzę, a zwłaszcza psa musicie się pogodzić ze stratami. Nie takich jak Madzia pisała o książkach i oprawach. Drzwi i szuflady komody które zostały obgryzione to koszt całej komody tj 500zł (niestety nie da się wymienić samych drzwiczek). Zjadane mleko, śmieci, ziemia ogrodowa do kwiatków i samych kwiatków nie jest kosztem. Kwiaty zasadzę od nowa, a śmieci wyrzucę. Strach mnie ogarnia gdy moje buty do squasha są obrabiane, a Dafi się to zdarzyło – kolejne kilka stówek.
Po doświadczeniach z Czarną doszliśmy do wniosku, że żadne dywany ani wykładziny nie są dobre dla psa… a może inaczej – nie są dobre dla właścicieli psów o krótkiej sierści mających uwielbienie do roznoszenia śmietnika po mieszkaniu. Wymieniliśmy więc wykładzinę na panele podłogowe – to już gruby koszt. Psy co prawda się po tym ślizgają, ale czystość większa. Tak czystość bo jestem jej fanem. Znaczy chodzę po mieszkaniu na boso i jak coś mi się do podeszwy stopy przyklei to ja mam wścieka, a dokładnie wkur… Dodatkowo dobre są kafelki/płytki podłogowe – w Krakowie flizy. 
Psy wychodzą na dwór – w Krk na pole – i wracają z syfem na łapach. Dokładnie z bakteriami, a ja nie chce ich w domu. Uwielbiam zapach płynów czyszczących w domu, a zwłaszcza tych z chlorem. Do domu się nie nadają za często, ale we mnie wzbudzają poczucie czystości i sterylności i czasami muszę mieszkanie nimi potraktować. Dobrym pomysłem są też płyny z octem. Znam każdą markę i firmę. Często w Rossmanie Magda idzie po kosmetyki, a ja wchodzę między półki z chlorem, anionowymi środkami powierzchniowo czynnymi, niejonowymi środkami powierzchniowo czynnymi, dodatkowo worki do odkurzaczy. Na tym wszystkim musi się znać właściciel mieszkania w którym są psy. Ze względu na to, że przeprowadziłem się do Krk 10 lat temu przyjąłem wszelkie nawyki i zostałem centusiem, a więc biegam po sklepach i wypatruję marek własnych i promocji na znanych markach tak aby wydać jak najmniej. Często się udaje.
Posiadanie 3 zwierząt równa się więc z codziennym odkurzaniem, myciem podłóg i zabiciem zapachu psów, ale to nie on jest najgorszy. Najgorszy jest zapach psiego żarcia. Psie smakołyki (żwacze) to jest to co śmierdzi. Na ten rodzaj zapachu musimy uzbroić się w specjalne plastikowe pudła i inne gadżety.

Psy mordercy ?

IMG_2302
Spotykamy się z wieloma różnymi reakcjami na nasze dziewczyny. Czasem są one miłe a czasem…żal mi uprzedzonych ludzi. Kiedy Dafi była szczeniorkiem wszyscy wyciągali ręce żeby pogłaskać. Kiedy podrosła ilość rąk gwałtownie spadła. Głównie przez to że jest dużym czarnym psem. Z niewiadomych przyczyn ludzie bardziej się boją czarnych psów niż białych tej samej rasy tudzież takich samych gabarytów. Kaganiec który Dafi nosi również nie łagodzi wizerunku (nie ważne jak by on nie wyglądał). Musiałabym ją wyprowadzać w różowym sweterku żeby ludzie w panice nie uciekali (a i tak mieliby teorię,że ona sama oskalpowała owcę z której jest sweterek). Do tego jak usłyszą,że jest mixem ASTa zaczynają się uśmiechać nerwowo i już ich piesek wąchać się z nią nie może. Czasem starsze panie łapią swoje pieski na ręce a dzieli nas długość bloku…Czasem przechodzą na drugą stronę ulicy albo zawracają. Nawet część naszych znajomych wierzy,że ona pożera na śniadanie dzieci (a mamy dwa przedszkola obok bloku i podstawówkę) a na obiad inne psy. Niestety rodzina też jest uprzedzona (oczywiście nie cała) i ciągle powtarza – Zobaczycie! Zjedzą Was te psy!

Z Alją sprawa ma się podobnie. Tylko mniej rąk wyciąga się do głaskania bo od razu ludzie mówią „ooo to ta niebezpieczna rasa”,”ooo to ten co ma 7 ton uścisku”,”ooo to ten co jak złapie już nie puści”… Czasem jak z nią spacerujemy słyszymy,że jest wyjątkowo paskudna,kto by chciał takiego brzydkiego psa albo że jest owcą,kozą… Zazwyczaj nie odpowiadamy (a komentarze nie są wypowiadane cicho) ale czasem…diablik się odzywa 😉 I kiedyś starsza Pani się „nadziała” na ciętą ripostę. Maciek trzymał Alkę i Pani w towarzystwie swoich znajomych (średnia wieku 50+) wygłosiła wspaniały komentarz – Co za paskudny pies! – niestety nie powiedziała tego dyskretnie i chyba pół osiedla słyszało więc Maciej się odwrócił i tym samym głosem odpowiedział – Za to Pani mi się wyjątkowo podoba! – całe towarzystwo w śmiech i liczę,że zrozumieli ironię 😉

Innym razem (Alka miała 4mce) spacerowaliśmy z linką treningową. Wiadomo – długa,ciężko się zwija a na pewno powoli. Idzie z naprzeciwka małżeństwo z synem i Alcia chciała się przywitać. Widzę,że chłopiec chowa się za matkę więc Maciek zwija linkę żeby pies nie skakał…niestety szanowny ojciec rozpoczął awanturę :/ Kiedy nas minęli warknął – Gdzie z takim psem bez kagańca! Kolega widział jak taki zagryzał psa! – my oczy jak 5zł ale honoru Alci bronić trzeba. I tłumaczymy,że to szczeniak,że na smyczy to kagańca mieć nie musi… Ale Pan wie lepiej,że to morderca który od razu dzieci połyka a prawo mówi,że to groźna rasa! No i nie udało nam się mądrzejszego przegadać… Ale tylu złych rzeczy co w te 5 min nie usłyszeliśmy przez cały czas kiedy mała jest z nami.

My wiemy,że ludzie mogą się bać i nie każdy może lubić psy…ale dlaczego tak bezczelnie wypowiadają się o urodzie,charakterze,czy predyspozycjach obcego psa? Przecież gdybym przypadkowej kobiecie powiedziała,że ma brzydkie dziecko/męża zaraz by się wywiązała awantura…

Wybieg – czyli socjalizacja

wyb
W miejscu gdzie mieszkamy mamy dwa wybiegi dla psów. Jeden pod NCKiem a drugi na Dywizjonu. Postanowiliśmy sprawdzić który z nich będzie dla nas lepszy. Na „pierwszy ogień” poszedł ten na Dywizjonu. Są tam dwa wybiegi naprzeciwko siebie – jeden służy również jako wyjście awaryjne ze szkoły więc bramki są cały czas otwarte. Dodatkowo zamiast psów spotykamy tam młodzież która oddaje się piciu. Po drugiej stronie jest już lepiej. Tzn nie ma młodzieży ale również mało kiedy można spotkać psiarza 😦 Po kilku wyprawach w różnych porach dnia i tygodnia postanowiliśmy sprawdzić drugi wybieg – pod NCKiem. I tu się nie zawiedliśmy. Od razu powitało nas radosne szczekanie i zbita grupka ludzi na jednej z dwóch ławek dostępnych na terenie wybiegu. Miejsca do biegania i węszenia jest całkiem sporo więc nawet jeżeli dwa psy się nie dogadają wystarczy, że ktoś przesunie się w głąb wybiegu i ma trawę tylko dla siebie 🙂

Poznaliśmy tam sporo ludzi. Zapalonych psiarzy którzy świata poza swoimi pupilami nie widzą. Oczywiście najpierw poznaliśmy imiona psiaków a dopiero znacznie później imiona ich właścicieli 🙂

Daisy
Mamy Kierownika Wybiegu – Daisy (golden) która pilnuje porządku,uspokaja nastroje i daje się zamęczyć Alci.
quattro
Mamy szalonego Quattro (terier) – który zabiega każdego psa i nawet po dwóch godzinach dzikich biegów ma siłę na szczekanie 🙂
Jest Maximus – biały bulterier który jak nikt inny rozumie bullowe zabawy a przy tym jest delikatny i nie wkurza się na Alkę nawet jak ta go tarmosi za uszy.
shaggy
Shaggy – czarna krótkołapa petarda. Mimo niskich łapek jest szybszy niż niejeden psiak.Nieziemska cierpliwość nawet jeżeli ktoś (znów Alja) nosi go w pysku za szelki…
yankes
Yankes – spokojny pozytywny psiak. Jest jeszcze psim dzieckiem ale już sporym 😀

Jest jeszcze kilka labków,innych terierów,kundelki…Chyba nie da się ich wszystkich wymienić 🙂 Ważne,że psy świetnie się dogadują i mimo małych nieporozumień nic nikomu się nie stało 🙂

Dziękujemy za towarzystwo i brudne,zmęczone psy !

Co zrobić z psem ?

IMG_2194
Czasem się zdarza ,że musimy z kimś zostawić nasze psy. Jeżeli jest to jeden/dwa dni zupełnie nie ma problemu. Gorzej jeżeli mamy dłuższy wyjazd a psy jechać z nami nie mogą. Do tej pory musieliśmy tylko raz zostawić Dafi na tydzień bo ciężko ją było ciągnąć samolotem. Wtedy mój tata (który sam nazywa siebie psim dziadkiem) przeniósł się do nas i byliśmy spokojni. Po powrocie zastaliśmy zamiast smukłego psa małą tłuściutką kluskę…Niestety jak to „dziadek” nie zrozumiał,że należy ją karmić w odpowiedniej ilości. Do tego zmniejszona dawka ruchu – bo przecież ani na rower nie wsiądzie ani biegać tatuś nie zamierza. Na szczęście szybko pozbyła się nadprogramowych kilogramów i na wiosnę mogła się pokazać z figurą fit 😉

Teraz kiedy mamy dwa psy musimy się zastanowić nad takimi sytuacjami awaryjnymi. I nie chodzi tylko o to że będziemy mieć dwa tłuścioszki 🙂 Ale tacie będzie ciężko zapewnić obu dziewczynom ruch jakiego potrzebują żeby nie zjeść nam mieszkania. Więc pomyśleliśmy nad Petsitterem i hotelem.

Kim jest Petsitter (część z Was może już korzystała z usług ale przybliżę innym ten termin) ?

To osoba która zajmie się naszym pieszczochem kiedy my się urlopujemy/jesteśmy na delegacji lub gdziekolwiek indziej. Zapewni mu odpowiednią dawkę ruchu, nie przekarmi ale najważniejsze da mu poczucie że wszystko jest po staremu. Ważne jest żeby nie brać pierwszego lepszego którego nawet na oczy nie widzieliśmy i nasz pies nie zdążył go poznać. Warto się spotkać kilka razy,wyprowadzić psa/psy wspólnie na spacer,pokazać co lubi nasz pies. Dodatkowo trzeba odwiedzić miejsce gdzie nasz pupil ma spędzić czas kiedy nas nie będzie. Tylko nie kłamcie że Wasz pies to ideał 🙂 Powiedzcie szczerze,że lubi grzebać w śmieciach,zjada meble kiedy zostaje sam albo warczy nad miską. To ułatwi pracę Waszemu Petsitterowi a i uchroni Waszego psiaka przed groźnymi sytuacjami (jak np pogryzienie czy zatrucie).

Sprawdźcie też czy to hotel klatkowy (fuj…) gdzie Wasz psiak będzie widywał opiekuna 3/4 razy dziennie czy domowy hotelik z mięciutkimi fotelami i łóżkiem 🙂

My już swojego Petsittera mamy mimo,że z jego usług jeszcze nie korzystaliśmy :p Ale wiemy,ze to najlepsza osoba która może zająć się dziewczynami! Wam też radzę poszukać 😉

Zabawowo

IMG_2169Jestem ciekawa czy bawicie się ze swoimi psami? Czasem przyglądam się spacerującym z ich psiakami i mało kiedy widzę żeby ktoś angażował psa w jakąś zabawę. My mamy kilka zabaw które męczą psa albo psychicznie albo fizycznie 🙂

Naszą ulubioną jest SZUKAJ MAĆKA/MAGDY ! Jedno z nas trzyma psa a drugie się chowa. Kiedy dam znak Maciek puszcza Czarną a ona zaczyna biec…najpierw w kierunku gdzie mnie ostatnio widziała a później zaczyna używać nosa i uszu 🙂 Staram się być cicho żeby maksymalnie wytężyła zmysły ale czasem trzeba pomóc szurnięciem czy kaszlnięciem. Kiedy mnie znajdzie głaskamy się a druga osoba się chowa.

Często też robimy aporty z szybką powtórką komend. Dafi oddaje piłkę/patyk/czy co tam ma i zanim znów rzucimy siada/daje głos/leży albo prosi. Czasem też trenujemy cierpliwość z którą ma problem przy mocnym pobudzeniu więc wydajemy komendę „zostań” i luźnym krokiem się oddalamy z aportowanym przedmiotem.

Żeby rozluźnić psa zabieramy na spacer smaczki. Kiedy Dafi/Alja się za mocno pobudzają rozrzucamy smaki po trawie. Węszenie jest uspokajające dla psa więc przy okazji jedzenia psiaki się wyciszają.

Ostatnio też się dowiedzieliśmy,że pół bloku ogląda nasze ekscesy i mocno nas dopingują 🙂 To naprawdę miłe uczucie kiedy zupełnie obcy ludzie podchodzą i mówią,że mamy super ułożonego psa który rewelacyjnie skacze.

Więc bawcie się ze swoimi psami. To świetna zabawa nie tylko dla nich ale także dla Was 🙂