Psie wybiegi

W poniedziałek postanowiłam zabrać dziewczyny na wybieg. Dawno żadnego nie odwiedzałyśmy a pogoda akurat sprzyjała. Więc spakowałam plecak (kagańce, długa linka), przygotowałam saszetkę ze smakami i wyruszyłyśmy.

Chodzenie przy nodze kiedy mam obie suki wychodzi nam umiarkowanie więc całą drogę ćwiczyłyśmy. Zazwyczaj to Dafi wyrywała się przed szereg więc na niej skupiłam większą uwagę. Kiedy już myślałam,że idzie nam coraz lepiej, Alka zwolniła i postanowiła się zaprzeć wszystkimi łapami żeby nie iść dalej. Wtedy Dafi postanowiła wysforować się naprzód… Więc stałam pomiędzy Białą a Czarną, próbując obie zwabić do siebie 😉

W końcu dotarłyśmy do bramy wybiegu. Zamontowałam kagańce i wpuściłam na teren. Przez pierwsze 10min byłyśmy zupełnie same więc duet zajął się sobą a ja, raz na jakiś czas, wołałam je do siebie i ćwiczyłyśmy sztuczki. Później dołączyła do nas dziewczynka (lat ok 9) i jej kudłaty samczyk. Niestety piesek upodobał sobie Alkę i próbował na nią wskoczyć z każdej możliwej strony. Ilekroć go odgoniłam i przesunęłam się w inną część wybiegu, dziewczynka i jej piesek podążali za nami. Widać było że Białej kończy się cierpliwość a i moja, po takim tańcu wokół wybiegu, się wyczerpywała.

Dziewczyny niestety nie pobiegały zbyt długo bo Alka rozcięła łapę. Na szczęście nie jakoś poważnie ale trzeba było się zebrać żeby ją opatrzyć. Zrobiłam jeszcze rundkę po wybiegu i pozbierałam szkło które rzuciło mi się w oczy. Niestety cały teren był usiany mniejszymi i większymi odłamkami więc ostrzegłam ludzi, którzy wchodzili ze swoimi psiakami.

Mam kilka wniosków (nie tylko z tej jednej wizyty) :

  1. Wejście na wybieg wiąże się dla mnie ze stresem. Sprawdzam podłoże czy aby nie ma rozwalonych butelek, pilnuję żeby dziewczyny nic nie zjadły bo często znajduję kości. Rozwalone kosze na śmieci, papiery walające się wszędzie. Jakby ludzie nie szanowali czegoś za co sami nie zapłacili :/
  2. Mam nadzieję,że nigdy nie wpadnie mi do głowy żeby puścić swoje dziecko samo z psem, gdziekolwiek. Codziennie obserwuję dzieci (zabrzmiało jakbym była psycholem…) jak wychodzą ze swoimi pieskami bez smyczy. Psy oczywiście w jedną stronę, dzieci w drugą. Nikt tego nie nadzoruje. Na wybieg też przychodzą różni ludzie – niekoniecznie odpowiedzialni. A gdyby jakiś pies zaatakował? Co takie dziecko będzie w stanie zrobić?
  3. Kultura „wybiegowa” też pozostawia wiele do życzenia. Większość osób wchodzi na wybieg, spuszcza psa ze smyczy i na tym kończy się ich interakcja. Wielki pies goni małego Pimpka? „Hahaha jakie śmieszne…Zobacz jaki ten mały jest szybki.” Mały pies doskakuje do nóg wielkiego Pimpka? „Hahaha , zobacz jak ten duży się boi.” Przez takie zachowanie swoich właścicieli psy mają mnóstwo problemów. Dodatkowo jak widzę,że ktoś już jest na wybiegu to wolę zapytać czy mogę wejść ze swoimi psami. Dlaczego? Bo tak jest grzecznie. Tamten pies może nie lubić dużych psów (albo w ogóle psów).
  4. Kupy… No cholera jasna, wybieg to nie sralnia! Człowiek boi się postawić krok żeby w coś nie wdepnąć! Psy po zabawie na wybiegu od razu wędrują do wanny bo zagęszczenie kup na tak małym terenie jest przerażające.
  5. Jeżeli mój pies lubi robić „rozróby” z innymi psami to na wybiegu nie spuszczam go z oka. Oczywiście ma też kaganiec na wszelki wypadek. Staram się na tyle zająć mu czas żeby nie miał ochoty oglądać się za innymi futrami na wybiegu.

Zasadniczo moje wnioski dotyczą nie tylko wybiegów a każdego miejsca gdzie można spotkać psiarzy. Jednak na wybiegach wszystkie te złe zachowania są zintensyfikowane właśnie przez względnie małą powierzchnię.

A wy chodzicie na wybiegi? Co zaobserwowaliście na nich dobrego a co złego? Podzielcie się swoją opinią 🙂

4 komentarze do “Psie wybiegi

  1. O którym wybiegu piszesz? Wiem, że największy problem jest z zaniedbanym wybiegiem na Prokocimiu… Ja najbliżej mam na Strzelców i uważam, że to najlepiej zrobiony wybieg w Krakowie. Jedyne, co bym zmieniła to wyrzuciłabym piaskownicę, przez którą psiaki ciągle mają problemy z oczami, zagoniłabym ludzi do sprzątania kup – choć i tak nie ma dramatu, ale przede wszystkim zrobiłabym jakieś szkolenie z obsługi wybiegów – mało kto rozumie, że to iż wchodzi na ogrodzony teren, nie oznacza, że jego pies może biegać samopas… Pozdrowienia 🙂

    Polubienie

  2. Ja generalnie dostrzegam dużo więcej wad niż zalet psich wybiegów. To znaczy… Idea była dobra, ale brak myślenia przejawiany przez większość właścicieli skutecznie nas zniechęcił do pojawiania się w takich miejscach :).

    Polubienie

Dodaj komentarz