Podgryzanie

11427240_1598484250404104_1428331612290743129_n
Większość posiadaczy psiaków przechodziła z nimi etap podgryzania rąk i nóg. Jest to uciążliwe a jeśli nie będziemy uczyć, że jest to zachowanie niepożądane może zamienić się w prawdziwy problem. Szczeniaki badają otaczający je świat właśnie zębami więc od pierwszych chwil z nami musimy uczyć co wolno gryźć (i jest fajne) a co absolutnie nie powinno się znaleźć w ich paszczy.

My również, dwukrotnie, przechodziliśmy ten straszny etap i wydaje mi się, że efekty mamy niezłe. Przy Dafi byliśmy „zielonymi” właścicielami i wielu rzeczy uczyliśmy się metodą prób i błędów. Nie byliśmy też jakoś mega konsekwentni… Czarnej często zdarzało się złapać za palce zamiast za sznur lub podgryźć nas po nogach gdy chciała się bawić. W takich przypadkach głośne „AUĆĆĆ”, zabranie dłoni i pokazanie zabawki sprawdziło się całkiem nieźle. Tylko trzeba pamiętać aby „AUĆ” nie było piskliwe bo tylko pobudzi i nakręci psa! Stosowaliśmy tą metodę i w końcu Dafi przestała nas gryźć. Przyniosło to również pewien skutek zupełnie przez nas niezamierzony-kiedy Czarna chce się bawić przynosi piłkę lub sznur 😉 Również przy innych okazjach stosuje tą technikę ale o tym za momencik. Kiedy Dafka wymieniała zęby bardzo bolały/swędziały ją dziąsła. Maciek wkładał jej wtedy palec do pyska i masował obolałe miejsca. W ten sposób narodziła się ich własna zabawa – przeciąganie palcem… Tzn Maciek wyciąga przed siebie dłoń, Dafi zahacza kieł o wskazujący palec i tak się przeciągają 🙂 Na początku zabawa jest bardzo delikatna ale z czasem Dafi się nakręca i wtedy…przynosi sama z siebie piłkę lub sznur 😀

10441336_814768785202542_7667947358827163157_n

Z Alką było trochę gorzej. Jak krzyknąć „AUĆ” przy głuchym psie? W jej wypadku mieszaliśmy metody aby jak najlepiej pokazać, że nasze ręce są „święte” a do gryzienia są zabawki. Kiedy Biała mnie gryzła po prostu wstawałam i odwracałam się do niej tyłkiem. Dosłownie sekunda-dwie ignorowania i znów zabawa tym razem ze sznurem. Kiedy gryzła zbyt mocno i natarczywie – krótki time-out w samotności (tylko niech to będzie naprawdę kilka sekund a nie pół godziny) i zabawa ze sznurem. Do nauki „nie gryzienia” najlepszy jest właśnie sznur/lina z węzłami bo możemy dostosować wielkość i długość do naszych potrzeb. Jest mniejsze ryzyko, że pies nas ugryzie w zabawie. Do tego całego pokrzykiwania, zabierania rąk i time-out’ów dołożyliśmy jeszcze jedną rzecz. Otóż smarowałam palce…pasztetową 😉 Kiedy Alka próbowała gryźć zamiast zlizywać po prostu podnosiłam dłoń i kręciłam głową. W ten sposób nauczyła się trochę nad sobą panować.

Z Dafi problem z gryzieniem zupełnie zniknął. Z Alką nadal pracujemy… Problem się pojawia przy mocnym pobudzeniu (np na spacerach. W domu zażegnaliśmy problem). Jednak przy drugim psie mam więcej cierpliwości i jestem bardziej konsekwentna 🙂

Serduszka i ciasteczka

DSC_0455DSC_0449

W związku z psimi gośćmi w domu postanowiłam zrobić coś super dla futer. Przecież oprócz spacerów ciężko pracujemy każdego dnia. Gdzieś w głowie kiełkowała mi myśl o indyczych serduszkach które psiaki (przynajmniej moje) uwielbiają. Tylko co z nimi zrobić? I oto z pomocą przyszła mi znajoma (Agnieszka serdecznie pozdrawiamy!) która powiedziała „A dlaczego ich nie ususzyć?” No więc wygnałam Macieja na pobliski targ żeby zakupił serduszka 🙂

SUSZONE SERDUSZKA

Kroimy serca na kawałki i układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Nie smarujemy jej tłuszczem bo serduszka są tłuste 😉 Piekarnik nagrzewamy do oszałamiających 50°C i wsadzamy blachę. Drzwiczki zostawiamy uchylone bo to się ma ususzyć a nie upiec 🙂 Ja do smaku posypałam wszystko świeżą miętą. Nasze smaki zostają w piekarniku na 2-3h (co jakiś czas można je odwrócić i zmienić zatłuszczony papier). Podejrzewam, że w podobny sposób można potraktować filety z kurczaka, wątróbkę i ryby 🙂 Pewnie spróbuję nasępnym razem!

DSC_0444

No to mam już serduszka ale to trochę mało…z 650g zrobiło się nagle 200g suszonego produktu 😉 Więc zakasałam rękawy i zrobiłam jeszcze ciasteczka z ziołami i masłem orzechowym 🙂

SEROWE KULKI Z ZIOŁAMI

1,5 szklanki utartego żółtego sera wymieszałam z jajkiem, łyżeczką oleju kokosowego, połową szklanki mąki (ryżowa,razowa albo tortowa) i posiekaną bazylią i miętą. Później zrobiłam małe kuleczki, rozgrzałam piekarnik do 180°C. Blachę wykładamy papierem do pieczenia i układamy ciasteczka tak żeby się nie stykały. Po 10-15min są gotowe 🙂

Zrobiłam też ciasteczka z pasztetowej (ciasteczka Kierownika Wybiegu) ale dodałam do nich rozgniecionego banana i łyżeczkę masła orzechowego. Przyjemnie pachną i smakują 🙂

Jeżeli pokusicie się o zrobienie ciasteczek podeślijcie nam zdjęcia 🙂 Jesteśmy ciekawi czy tylko nasze psiaki tak lubią domowe wypieki 🙂

Tora – czy ktoś jej pomoże?

Tym wpisem otwieramy nową kategorię na naszym blogu 🙂 Przedstawię Wam psiaki które szukają domu.

11275518_975759869109789_1170016856_n

Torkę wirtualnie znam już ponad 2 lata. Śledzę jej losy i często ze łzami w oczach oglądam zdjęcia. Udało mi się ją poznać dopiero niedawno, przy okazji akcji „Cztery kąty i pies piąty” (więcej możecie przeczytać tutaj). A tak opisuje ją Wolontariuszka:

Tora to cudowna z charakteru sunia. Na dzień dzisiejszy ma około 9 lat. Po raz pierwszy do schroniska trafiła w maju 2011 roku. Choroba jednak już dwukrotnie pozbawiła ją domu… Jest to inteligentny i przemiły pies. Bardzo potrzebuje kontaktu z człowiekiem i czułości. Jest delikatna, bardzo łagodna i ufna. Z dotychczasowych informacji uważamy, że mogłaby zamieszkać z dziećmi. Kocha wszelkiego rodzaju zabawki i aportowanie, choć bieganie czasem utrudniają bolące łapki. Potrafi wykonywać podstawowe komendy. Za innymi psami raczej nie przepada, więc powinna zamieszkać bez innych zwierząt. Warto jednak zaznaczyć, że na spacerach często inne czworonogi mija obojętnie.

11187499_975759919109784_722770493_o 11541643_975760102443099_61043134_o 11655809_975759725776470_1127766980_o

Tora jest alergiczką, w związku z czym gdy trafiła do schroniska była pokryta wieloma rankami. Zawsze jednak z anielską cierpliwością znosi wszelkie zabiegi weterynaryjne czy pielęgnacyjne..Prawdopodobnie jest to AZS, czyli atopowe zapalenie skóry (więcej o AZS). Najlepiej funkcjonuje na karmie HILLS Z/D (w schronisku tylko taką otrzymuje). Jest w trakcie leczenia pod stałą obserwacją naszych weterynarzy. Niestety w związku z podawaniem jej specjalistycznej karmy oraz leczeniem – miesięczny koszt jej utrzymania nie jest najniższy. Ostatnio też zauważyliśmy, że sunia czasem plami i nie trzyma moczu. W warunkach schroniskowych nie jesteśmy w stanie tego sprawdzić, ale prawdopodobnie wprowadzenie leku – Propalin przy regularnym stosowaniu problem ten rozwiąże. Przy jej przypadłościach schronisko bardzo jej nie służy. Tak naprawdę leczenie w domu mogłoby dać szybsze i lepsze efekty.

899130_975760359109740_659573118_o 11639706_975760172443092_801714370_o 11641945_975760115776431_490401862_o

Tora czeka na odpowiedzialny dom, gdyby nie alergia pewnie już dawno by się nim cieszyła… Jest starszą suczką, która czasami łatwo nie miała. Ale jest tak wdzięczną istotą, że rozkochuje w sobie każdą napotkaną na swojej drodze osobę. Mamy nadzieje, że pomimo tych kilku dolegliwości Tora znajdzie w końcu swojego Anioła, który da jej dom, w którym będzie prowadziła normalne, sielskie pieskie życie.

11181550_975759875776455_1721222632_o 11187540_975760305776412_1544008958_o 11638123_975760265776416_508660774_n 11639472_975759619109814_1866192426_o 11650702_975759885776454_368679954_n 11653827_975759872443122_637395412_o 11653911_975759645776478_1808687512_o 11655113_975760269109749_486381837_nJeżeli nie możecie jej adoptować to chociaż udostępnijcie dalej 🙂 Wszyscy czekają aż ta cudowna sunia znajdzie swój dom i będzie mogła cieszyć się życiem tak jak na to zasługuje. Zapraszamy również do osobistego poznania Torki w Krakowskim Schronisku (kontakt).

Przywołanie awaryjne

1376397_686277384718350_799906366_n
Jakiś czas temu przeczytałam o przywołaniu awaryjnym. Dość długo dojrzewała we mnie myśl, że coś takiego by się przydało dla Czarnej. Co prawda Dafi jest odwoływalna ale w w innym stopniu do mnie i Maćka. Czasem boję się, że zignoruje moje wołanie na przykład w pogodni za zwierzyną.
Zdaję sobie sprawę, że nauka zajmie nam trochę czasu więc każdy krok powtarzamy wielokrotnie. Mamy z tego sporo zabawy a Dafi coraz chętniej przybiega na dźwięk gwizdka (my mamy taki zwykły – http://www.zooplus.pl/shop/psy/zabawki_szkolenie_psa/gwizdek_na_psa/gwizdek_na_psa/60694 ale możecie kupić wysokotonowy – http://www.zooplus.pl/shop/psy/zabawki_szkolenie_psa/gwizdek_na_psa/gwizdek_na_psa/30625 )
Zaczęłam od pracy w domu. Pierwszą rzeczą jakiej Czarna musiała się nauczyć jest prosty związek między gwizdnięciem a nagrodą. Dobre skojarzenie to już połowa sukcesu 😉 Stawałam więc w kuchni (czy jakieś miejsce lepiej kojarzy się psu?) i za każdym gwizdem wydawałam nagrodę pełną ochów i achów. Kolejnym krokiem było cofanie się – w chwili gdy ja robiłam krok w tył gwizdałam i Dafi robiła krok za mną. Nagrody przez cały czas są bardzo atrakcyjne żeby motywacja nie spadła. Następny etap to przywołanie z innego pomieszczenia w domu. I znów najlepiej wybrać kuchnię bo tu pies najchętniej przybiegnie 😉 Gwizd, pies biegnie, ochy i achy ,smak 😉 Tym sposobem przerobiłam również inne pomieszczenia w domu. Przyszedł czas na przywołanie na zewnątrz. Tym razem chyba pominęłam kilka kroków ale stwierdziłam, że moja metoda też może dać rezultat 😉 Więc zabrałam dwa ukochane dyski Dafi i gwizdek i wyszłam przed blok na trawnik. Po każdym rzucie, kiedy Dafi miała już w pysku dysk gwizdałam a ona pędziła do mnie jak szalona 😀 Więc w nagrodę dostawała kolejny rzut. Kilka razy powtórzyłyśmy i zakończyłyśmy sesję buziakami 😉 Teraz wrócę do standardowych kroków przy nauce przywołania awaryjnego. Może najpierw przedstawię jak prawidłowo powinna wyglądać nauka 🙂
1. Pierwszym krokiem jest wprowadzenie gwizdka – czyli stajemy na wprost psa z super wypasionymi smakami i za każdym razem gdy zagwiżdżemy dajemy nagrodę. Po kilku powtórzeniach wydawaj nagrodę gdy pies na Ciebie patrzy 😉
2. Podążanie – zasada dość podobna. Czyli gwizd i równocześnie ze 2-3 kroki w tył. Szybkim ruchem wydajemy nagrody.
3. Przywołanie z kuchni 😉 Tzn z atrakcyjnego dla psa pomieszczenia. Warto ćwiczyć kiedy nikogo nie ma w domu bo na tym etapie jeżeli ktoś mizia psa albo się z nim bawi pies raczej do nas nie przybiegnie. I znów: gwizd, pies biegnie, ochy i achy i smakołyk 😉
4. Tym razem przywołujemy do kuchni z rozproszeń. Tzn pies może się z kimś bawić, coś memlać lub spać. Pamiętaj, że jak już do Ciebie przybiegnie nagroda musi być naprawdę MEGA!
5. Przywołanie do neutralnego miejsca (czyli pokój, łazienka) w rozproszeniach (czyli z miejsca gdzie pies się właśnie bawi itd). Pamiętaj o ochach i achach razem z nagrodą 😉
6. Zaczynamy spacer! Musimy zaopatrzyć się w linkę lub długą smycz (pamiętajcie,że smycz typu flexi się do tego nie nadaje!) i po spacerze który zmęczy naszego futrzaka zaczynamy ćwiczenia. Pozwól psu odejść kawałek ale niech smycz pozostanie luźna. Teraz zagwiżdż i nagródź psa kiedy do Ciebie podejdzie. Warto zaopatrzyć się w smaki których pies normalnie nie dostaje a bardzo lubi. To ćwiczenie powtarzajcie bardzo często przy każdym spacerze.
7. W tym kroku (wciąż na line) pozwalamy psu na węszenie, kopanie czy co mu się tam podoba 🙂 Na dźwięk gwizdka pies powinien czym prędzej do Ciebie przybiec po nagrodę. Jeżeli tak się nie stanie nie ponawiaj ćwiczenia! Wróć do poprzednich kroków bo widocznie nie dość dobrze zostały one utrwalone.
8. Ćwiczenia bez smyczy wykonujemy kiedy jesteśmy pewni, że każdy poprzedni krok został wykonany na tyle starannie, że pies do nas przybiegnie. Zabierz gwizdek, smakołyki i ulubioną zabawkę swojego pupila. Po spacerze kiedy pies jest zmęczony (i nie ma innych psów/ludzi) pozwalamy mu pochodzić luzem. Zacznij się wtedy bawić jego ulubioną zabawką (piszcz przy tym i rób z siebie wariata…) kiedy zobaczysz, że do Ciebie biegnie zagwiżdż i sowicie nagródź psa (zabawą i smakami). Możesz też trochę pobiegać, uciekając od psa. Niezmiennie kiedy biegnie w Twoją stronę gwiżdżesz i nagradzasz.
9. Odwołanie w rozproszeniach bez asekuracji. Zastanów się od czego najtrudniej odwołać Twojego psa (ludzie, inne psy, zabawa) i nie zaczynaj od tego :p Zacznij od najmniej interesującej rzeczy – postępuj jak wyżej. Stopniowo zwiększaj trudność ale dopiero po pełnym opanowaniu poprzedniego kroku!
10. To już samo przywołanie awaryjne. Dobrze wypracowane ma za zadanie odwołać psa w KAŻDEJ sytuacji nawet najbardziej kuszącej.
PS. Linkę możecie zrobić sobie sami. Jakby ktoś potrzebował pomocy to chętnie podpowiem co i gdzie kupić a później jak zmontować do kupy 😉